Liga mistrzów i europy dla Anglii
Angielska piłka zdominowała rozgrywki międzynarodowe. Najpierw w finale Ligi Europy spotkały się dwie ekipy z Londynu, Chelsea i Arsenal. Górą okazała się ekipa The Blues pokonując Kanonierów 4:1, po świetnym meczu Eden Hazard ogłosił, że to prawdopodobnie koniec jego przygody w Chelsea. Jednak dziś chciałbym się skupić na finale Ligi Mistrzów. Rozgrywek, których triumfatorem przez ostatnie 3 lata był Real Madryt. O sytuacji w Premier League tutaj
Kontrowersje od pierwszej minuty
W finale spotkały się Liverpool i Tottenham. Przed meczem za faworyta był upatrywany zespół z Liverpoolu. Już po 20 sekundach ekipa Jurgena Kloppa udowodniła, że nie były to nietrafione spekulacje. Sadio Mane próbował dograć piłkę w pole karne, jednak dośrodkowanie zostało zablokowane przez Sissoko. Francuz najpierw odbił piłkę klatką piersiową, jednak później piłka trafiła w jego rękę. Sędzia od razu podyktował „11”. Var zgodził się z tą decyzją. Jednak wielu ekspertów twierdzi, że ręka była niesłuszna i wypaczyłą wynik finału Ligi Mistrzów. Sam postanowiłem rozłożyć sytuację na części składowe. Po pierwsze należy zauważyć, że ręka Sissoko nie jest ułożona „naturalnie”. Ręka odstaje w znaczący sposób od tułowia. Wiele osób powołuje się na to, że ręka Jedrzejczyk w takim wypadku powinna również być odgwizdana. Jednak w sytuacji z meczu Lechia-Legia ręka Jędzy jest ułożona w naturalny sposób przy wślizgu oraz piłka najpierw odbija sięod klatki piersiowej obrońcy. Kolejnym argumentem za karnym jest to, że Sissoko wykonuje ruch w kierunku piłki. Nie wiadomo czy umyślnie czy też nie, jednak ten argument powoduje, że dyskusja o słuszności decyzji sędziego może odejść na dalszy plan. Karny ewidentny i bezdyskusyjny, sędzia podjął słuszną decyzję . Jako sędzia polskiej A Klasy, odgwizdałbym rękę.
Karnego pewnie wykorzystał Salah, posyłając piłkę w środek bramki. I można powiedzieć, że od tej pory poza sporadycznymi akcjami nic się nie działo. Nie licząc incydentu z Kinsey Wolanski, która wbiegła na boisko w „kostiumie” promując swój Instagram to pierwsza połowa była bardzo monotonna i ciężka do oglądania. Zresztą. Druga połowa niczym nie różniła się od pierwszej, poza przebłyskami geniuszu Sona, który próbował zaczarować Van Dijka i Matipa. Oraz poza paroma kontrami Liverpoolu nic się nie działo. Aż do 87 minuty. Wtedy na 2:0 podwyższył AS Liverpoolu Origi. Belg to zawodnik od zadań specjalnych w Liverpoolu. W tegorocznej edycji Ligi Mistrzów zdobył 3 bramki. Dwie w zacietym meczu z Barceloną i niesamowitym comebacku na Anfield i jedną w wielkim finale. The Reds zdobyli znowu najważniejsze trofeum w międzynarodowej piłce po 14 latach. „It’s coming home”.
Finał godny Ligi Mistrzów?
Jednak reasumując to spotkanie był to jeden z nudniejszych finałów w ostatnich latach. Można było przypuszczać, że będą to piłkarskie szachy, ponieważ obie ekipy znają się bardzo dobrze z Premier League. Każdy fan piłki nożnej liczył na „teatr” w wykonaniu piłkarzy, niestety ten kto oczekiwał pięknego widowiska musiał pogodzić się ze smutną rzeczywistością. Oglądając finał Ligi Mistrzów zawsze mamy nadzieję na wielkie emocje, jednak teraz pozostał tylko niedosyt.